W naszym zabieganym życiu można znaleźć chwilę na skupienie i wyciszenie. Na światło, które pozwala dostrzec prawdziwe kontury rzeczy i naprowadza na właściwą drogę. To modlitwa różańcowa.
Wdrodze
Na różańcu można się modlić w kościele, przed wystawionym Najświętszym Sakramentem. I z pewnością warto, zwłaszcza w październiku. Ale na różańcu można się modlić również w zwyczajnych, codziennych sytuacjach, np. a autobusie, w kolejce do sklepowej kasy albo podczas porannego biegania.
Nawet jeśli wiem, że teraz zabraknie mi czasu na całą część różańca, mogę odmówić jedną dziesiątkę albo dwie, a resztę zostawić na później. Jeśli ktoś nie lubi w miejscu publicznym wyciągać z kieszeni sznura koralików, może sobie kupić różańcową dziesiątkę w formie obrączki albo bransoletki.
Modlitwa „w korku” jest może bardziej narażona na rozproszenia i przerwy, ale ma też zalety – pomaga mi przypomnieć sobie o Bogu i oddać Mu sprawy, którymi żyję tu i teraz. Rozważanie wydarzeń z życia Jezusa i Matki Bożej staje się okazją do aktów strzelistych, rachunku sumienia, modlitwy za innych ludzi (np. za pasażerów autobusu). Dlatego różaniec można nazwać modlitwą życia – napełnia codzienne życie Bożą obecnością. Pomaga wypełnić zalecenie św. Pawła z listu do Tesaloniczan: „Nieustannie się módlcie”.