Po pewnym czasie do mojego domu zawitali… świadkowie Jehowy. Zaimponowali mi znajomością Pisma Świętego, otwartością, elegancją i – jak mi się wówczas wydawało – życzliwością
Byłam 13 lat poza Kościołem katolickim w organizacji Świadków Jehowy – zatrzymana w więzieniu bez krat i bez łańcuchów, jak mówi Księga Mądrości (17,15). Tym, co mnie tam trzymało, był strach, który myliłam z miłością do Boga i Jego przykazań. Strach potęgowany przez czasopisma i pozycje książkowe wydawane przez Towarzystwo Biblijne i Traktatowe „Strażnica”. Dobrze napisał pan Tadeusz Kunda, autor godnej polecenia książki pt. Spór o Boże Imię, broniącej prawd wiary katolickiej, że periodyk „Strażnica” powinien tak naprawdę nazywać się „Strasznica”, ponieważ straszy, poraża, wręcz paraliżuje władze umysłowe, które poddają się pod panowanie fałszywych nauczycieli (por. Mt 24,23-28).