W naszym zabieganym życiu można znaleźć chwilę na skupienie i wyciszenie. Na światło, które pozwala dostrzec prawdziwe kontury rzeczy i naprowadza na właściwą drogę. To modlitwa różańcowa.
Wdrodze
Na różańcu można się modlić w kościele, przed wystawionym Najświętszym Sakramentem. I z pewnością warto, zwłaszcza w październiku. Ale na różańcu można się modlić również w zwyczajnych, codziennych sytuacjach, np. a autobusie, w kolejce do sklepowej kasy albo podczas porannego biegania.
Nawet jeśli wiem, że teraz zabraknie mi czasu na całą część różańca, mogę odmówić jedną dziesiątkę albo dwie, a resztę zostawić na później. Jeśli ktoś nie lubi w miejscu publicznym wyciągać z kieszeni sznura koralików, może sobie kupić różańcową dziesiątkę w formie obrączki albo bransoletki.
Modlitwa „w korku” jest może bardziej narażona na rozproszenia i przerwy, ale ma też zalety – pomaga mi przypomnieć sobie o Bogu i oddać Mu sprawy, którymi żyję tu i teraz. Rozważanie wydarzeń z życia Jezusa i Matki Bożej staje się okazją do aktów strzelistych, rachunku sumienia, modlitwy za innych ludzi (np. za pasażerów autobusu). Dlatego różaniec można nazwać modlitwą życia – napełnia codzienne życie Bożą obecnością. Pomaga wypełnić zalecenie św. Pawła z listu do Tesaloniczan: „Nieustannie się módlcie”.
Modlitwa życia
Różaniec to modlitwa życia z jeszcze jednego powodu. Wszystko, co mnie kiedykolwiek spotkało, mogę odnaleźć w różańcowych tajemnicach. Boli mnie coś? Jezus też cierpiał (tajemnice bolesne). Życie stawia przede mną takie wyzwanie, że nawet nie wiem, jak mam się za nie zabrać? Coś podobnego musiała czuć Maryja w czasie Zwiastowania (I tajemnica radosna). Niepokoi mnie i smuci zachowanie moich dzieci? A co myśleli Maryja i Józef, kiedy dwunastoletni Jezus zgubił im się w świątyni jerozolimskiej (V tajemnica radosna)? Jestem zmęczona? Wędrowanie Jezusa po Palestynie w upale, znoju, bez stałego miejsca schronienia to też nie była kaszka z mleczkiem (III tajemnica światła).
Nasz Pan, który jest Bogiem, zechciał też być człowiekiem i poznać wszystkie radości i smutki, które są naszym udziałem. Bawił się na weselu i płakał przy grobie przyjaciela. Był niemowlęciem, uchodźcą, głową domu, nauczycielem. Pracował fizycznie, chodził piechotą, pocił się i marzł. Nie uchylił się nawet przed torturami. Umarł w męczarniach. Wspominanie historii z Jego życia nie tylko pomaga mi spojrzeć z odpowiedniej perspektywy na moje problemy. Przy takich okazjach mogę też wpaść na pomysł, że różne trudności właśnie po to zostały mi zesłane, żebym mogła lepiej Go poznać i zbliżyć się od Niego.
Come back
Różaniec to modlitwa maryjna. Kiedy „głowa” rozważa wydarzenia z życia Jezusa i Matki Bożej, „usta” odmawiają kolejne „Zdrowaś, Mario”. Niektórzy krzywią się na tę maryjność. Jest w niej jednak głęboka teologia, która zaskakująco koreluje ze zwyczajnym, życiowym doświadczeniem.
My, katolicy, nie uważamy Maryi za boginię ani w żaden inny sposób nie zrównujemy jej z Bogiem. Tylko On jest Stwórcą i Zbawicielem – a także Ojcem i Matką, Przyjacielem, Ukochanym, najbliższą mi osobą. Może mnie zbawić bez pomocy innych ludzi. Ponieważ jednak kocha kochać, chce, żebym ja też poznała miłość i uczyła się miłości na różne sposoby. Dlatego stawia na mojej drodze ludzi – tych, których mogę dotknąć i zobaczyć, ale również tych, którzy są już w niebie i z którymi mam wyłącznie duchowy kontakt. Najświętsza Maryja Panna, jako Matka naszego Pana i nasza Matka, zajmuje wśród nich szczególne miejsce. Mogę się do Niej zwracać z różnymi sprawami tak, jak moje dzieci zwracają się do mnie – żeby mi coś wytłumaczyła, pomogła, pocieszyła. W przeciwieństwie do ziemskich mam ma nieograniczoną cierpliwość.
Wielu świętych mówiło o Matce Bożej jako pośredniczce łask. Powtarzali, że droga „przez Maryję do Jezusa” to najpewniejsza i najpiękniejsza droga do Pana. Może dlatego wiele osób, które nawracają się albo idą do spowiedzi po wielu latach, czy po prostu zaczynają się więcej modlić, zaczyna ten „come back” właśnie od różańca? Znam kilka takich przypadków. To m.in. moja historia.
źródło: pl.aleteia.org/