By Administrator on niedziela, 24 wrzesień 2017
Category: Różne

Jak nie bać się spowiedzi

Spowiedź – wpadanie w ramiona Przebaczającego Boga
Należy się jednak przygotować na to cudowne spotkanie. Bóg jest Miłością i chce cię odnowić, uzdrowić i takiego do siebie przytulić. Katechizm wylicza pięć warunków dobrej spowiedzi: rachunek sumienia, żal za grzechy, mocne postanowienie poprawy, szczera spowiedź, zadośćuczynienie. Te warunki nie są tylko praktyczną wskazówką dla penitenta. Stanowią one koleje etapy drogi nawrócenia. To pięć warunków odzyskania duchowego zdrowia.


RACHUNEK SUMIENIA

Nie kochamy rachunków. Gaz, prąd, czynsz, telefon… Znajome druki przyprawiają o dreszcze. Rzut oka na pozycję „do zapłaty”. O Jezu! Dlaczego tyle? Z rachunkiem sumienia jest inaczej. „Liczymy” grzechy nie po to, by za nie zapłacić, lecz po to, by „obliczyć”, jak wielka jest miłość Boga. Tego rachunku akurat nie trzeba się obawiać. Jest zapłacony. Krwią Chrystusa na krzyżu. Dlaczego więc uciekamy od rachunku sumienia albo odprawiamy go byle jak? Może to lęk przed odkryciem prawdy o sobie, może duchowe lenistwo, może niezrozumienie jego istoty i wartości.
1. Rachunek sumienia jest modlitwą. To ważne, by o tym pamiętać. Każda modlitwa zmusza człowieka do poznawania siebie.


2. Rachunek sumienia wymaga nieustannej świadomości, że stoję przed Bogiem, który mnie kocha. Św. Ignacy zaleca, by przed pytaniem o grzechy zapytać się o dobro otrzymane i uczynione. Warto przypomnieć sobie konkretne Boże dary z ostatniego czasu (wydarzenia, słowa, spotkania, itd). To pomaga zobaczyć działanie Boga w historii mojego życia.
3. Trzeba prosić o łaskę poznania swoich grzechów. Duch Święty jest światłością sumień. On pomaga uciszyć nasz niepokój i widzieć cały czas przebaczającą miłość. „Przyjdź Duchu Święty i oducz mnie rachunku sumienia w samotności, jak w celi więziennej, z której wychodzi się na salę sądową. Naucz mnie rachunku sumienia razem z Chrystusem, Przyjacielem i Lekarzem, któremu warto powiedzieć wszystko”.
4. Rachunek sumienia musi boleć. Ponieważ grzech rani. Boga, innych, samego grzesznika. Warto widzieć powiązanie grzechów, ich źródło, motywację. Grzech jest raną na ciele Jezusa. Pytaj: co Ciebie Jezu bolało, czym Cię zraniłem? A nie: co znowu narobiłem? co zawaliłem? co ksiądz o mnie pomyśli? Przeżycie bólu Boga, którego dosięga mój grzech, jest łaską prowadzącą do nawrócenia.
5. Rachunek sumienia przeprowadzamy w świetle Słowa Bożego, np. według dziesięciu przykazań, przykazania miłości, Kazania na Górze (Mt 5–7), Hymnu o miłości (1 Kor 13). Warto korzystać z różnych wzorów rachunku sumienia, by nie popadać w schematy. Zawsze jest pokusa „wybielania siebie”.
6. Często pomijamy grzechy przeciwko Bogu. Warto zacząć od pytania o wiarę. O miejsce Boga w moim życiu. Co jest moim bożkiem? Zazwyczaj mamy ich całą kolekcję.
7. Nie ograniczajmy rachunku sumienia tylko do przygotowania do i przed spowiedzią. W codziennym rachunku sumienia można przejść w myśli drogę całego dnia, można też skupić się na jednym grzechu i „podrążyć”.
8. Pamiętajmy, Bóg nie jest księgowym, jest Ojcem, do którego wracasz.
9. Rachunek sumienia prowadzi do modlitwy żalu.


ŻAL ZA GRZECHY

Boimy się bólu. Chcemy go uniknąć. A jednak ból ma dobre strony. Jest sygnałem, że dzieje się coś złego i potrzebujemy lekarza. Katechizm mówi: żal za grzechy jest „bólem duszy”. Dobrze, że grzech nas boli. To znak, że potrzebujemy Lekarza. Jego także boli nasz grzech. Najbardziej, kiedy próbujemy leczyć się sami, bez Niego. Żal za grzechy jest najważniejszym warunkiem spowiedzi. Jest również decydującym momentem nawrócenia. Mamy nieraz kłopoty z właściwym rozumieniem tego etapu pokutnej drogi. Spróbujmy uporządkować nasz wiedzę.


1. Żal za grzechy „jest bólem duszy i znienawidzeniem popełnionego grzechu z postanowieniem niegrzeszenia w przyszłości”. Ta sucha katechizmowa definicja wymaga uzupełnienia. Brakuje w niej Boga. Ów ból duszy jest zawsze wobec Boga, w Jego obecności. Żal za grzechy „dzieje się” na linii między skruszonym (lub dopiero kruszejącym) grzesznikiem a miłosiernym Bogiem.
2. Żal jest owocem dobrze przeprowadzonego rachunku sumienia. Człowiek spogląda w przeszłość, widzi swoje błędy, uznaje je, nazywa po imieniu i oddaje Bogu. Impuls do żalu jest poruszeniem Ducha Świętego, jest łaską. Im bliżej ktoś jest Boga, tym bardziej grzech będzie go bolał. Bardziej jest nam żal, kiedy sprawiamy przykrość kochanej, bliskiej osobie niż komuś obcemu.
3. Żal nazywamy doskonałym, kiedy jego motywem jest miłość do Boga. Człowiek dostrzega ból Boga, uświadamia sobie, że zdradził najwierniejszego Przyjaciela, że zawiódł Jego zaufanie. Żal nazywamy niedoskonałym, jeśli rodzi się z rozważania brzydoty grzechu lub z lęku przed potępieniem wiecznym. Taki wstrząs sumienia może być początkiem drogi prowadzącej do nawrócenia z miłości. To klasyczne rozróżnienie jest nieco teoretyczne. W człowieku obie motywacje (miłość i lęk) są przemieszane, tzn. zawsze w jakiejś mierze lękamy się o siebie, o swoje zbawienie, czujemy, że grzech nas osłabia. A z drugiej strony nie ma autentycznego żalu bez choćby szczypty miłości, czyli spoglądania na Boga, na Jego miłosierdzie.
4. Nie każde poczucie winy jest prawdziwym żalem za grzechy.
Bolesny przykład: To często zdarza się po aborcji, gdy niedoszłą matkę dopada syndrom postaborcyjny. Bywa, że poczucie winy dominuje nad ufnością o Bożym przebaczeniu. Często jest to koncentracja na sobie, wstyd, rozpacz, nienawiśc do siebie, szukanie usprawiedliwienia i uwolnienia od poczucia winy. Żal przychodzi, gdy przestaje się myśleć o sobie, a całym sercem oddaje się przebaczającej Miłosci. Ten grzech wyznawać należy po głębszym przygotowaniu, wybierając się do odpowiedniego spowiednika. Judasz po zdradzie czuł ból duszy, nienawidził swojego czynu, ale jednocześnie znienawidził siebie. Źródłem jego rozpaczy była pycha. Dostrzegał własną niedoskonałość, ale nie widział już miłości i przebaczenia Jezusa. Chciał sam wymierzyć sobie karę.
Krzyż Jezusa byłby niepotrzebny, gdyby człowiek mógł sam odpokutować swój grzech. Należy oczyszczać nasze akty żalu z postawy judaszowej. „Najgorszym złem dla człowieka nie jest sam grzech, ale pycha związana z nim, która zamyka go w jego własnym grzechu i nie pozwala otworzyć się na ofiarowane mu miłosierdzie Boga” (o. J. Augustyn).
5. Biblijne przykłady żalu. W Starym Testamencie król Dawid po grzechu z Batszebą i zabiciu jej męża w dialogu z prorokiem Natanem uznaje swój grzech. Warto rozważyć tę historię (2 Sm 11–12) oraz związany z nią Psalm 51. W Nowym Testamencie – żal Piotra po zdradzie Jezusa. Kiedy Pan spojrzał, Piotr gorzko zapłakał (Mt 26, 69–75), ale nie rozpaczał, bo znal miłośc Mistrza. Żałować za grzech, to spojrzeć w oczy Jezusa, usłyszeć milczące pytanie: czy naprawdę nie chcesz Mnie już znać?
6. W autentycznym żalu człowiek nie wyolbrzymia grzechu, ani go nie pomniejsza. Stara się odróżnić pokusy, niedobrowolne złe myśli czy pragnienia, od popełnionych grzechów. Nie ocenia grzechu, pytając czysto formalnie, czy złamałem przepis, prawo, ale pyta zawsze o miłość, o motywację.
7. Żal za grzechy w naturalny sposób łączy się z postanowieniem poprawy, czyli ukierunkowuje człowieka na przyszłość. Daje mu nadzieję.

POSTANOWIENIE POPRAWY


Jak rozumieć postanowienie poprawy? Czym ono naprawdę jest?
Postanowienie poprawy jest owocem żalu za grzechy. Ponieważ widzę oszustwo grzechu, widzę moje zniewolenie, słabość, dostrzegam zranioną miłość Boga, dlatego z całych sił nie chcę już tak żyć. Chcę zmiany. W tym akcie są dwa elementy: (1) mocna decyzja woli oraz (2) powierzenie przyszłości Bogu.
Św. Ignacy zachęca, by postanowić poprawę przy łasce Boga. To szalenie ważne. Nie liczyć wyłącznie na siebie. Kierować swój wzrok na Boga. On jest pierwszym Autorem naszej świętości. Jan Paweł II pisze: „Gdybyśmy chcieli oprzeć postanowienie niegrzeszenia wyłącznie lub w głównej mierze na własnych siłach, powołując się na rzekomą samowystarczalność (…), to tak jakbyśmy mówili Bogu – bardziej lub mniej świadomie – że już Go nie potrzebujemy”.
Nie warto marnować czasu na zastanawianie się, czy mi się powiedzie, czy nie. Przyszłość należy powierzyć Bogu. Ważna jest prawa intencja: chcę teraz zerwać z grzechem, chcę tego szczerze i ze wszystkich sił. To pragnienie i tę decyzję składam w ręce miłosiernego Boga.
Tak jak rachunek sumienia musi być konkretny, podobnie i postanowienie poprawy. „Będę lepszy” – to dobre na hasło 1-majowe. Na ogół jednak mało skuteczne.
Lepiej uczynić jakieś konkretne postanowienie dotyczące np. walki z jedną wadą, polepszenia relacji z jednym człowiekiem lub pracy nad jakimś konkretnym dobrem. Zmiana w człowieku dokonuje się zawsze na zasadzie naczyń połączonych. Jeżeli dojrzewamy duchowo w jednej dziedzinie, to tym samym dojrzewamy w całej naszej duchowej postawie.
Zasada „zło dobrem zwyciężaj” jest dobrą wskazówką przy formułowaniu postanowień. Owocniejsze bywają postanowienia typu „będę…” niż „nie będę…”. Lenistwo zwalcza się pracowitością, pychę pokorą, obżarstwo postem itd.

SPOWIEDŹ


Wyznanie grzechów nie jest potrzebne Bogu. On wie wszystko. Nie jest potrzebne księdzu. To nie jest dla niego ciekawe. Więc komu to potrzebne? Samemu grzesznikowi! Przyznanie się do win jest drogą do wyzwolenia, jest powrotem do Ojca. Nie chodzi o buchalterię, o drobiazgową wyliczankę win. Chodzi o maksymalnie proste, konkretne nazwanie rzeczy po imieniu, o wzięcie odpowiedzialności za popełnione zło, o otwarcie się na pojednanie z Bogiem. Wyznawanie grzechów w konfesjonale jest szeptem wypowiadanym w ramionach przytulającego nas do serca Ojca. Już samo wyznanie od strony czysto ludzkiej działa kojąco. A przecież najważniejsze jest to, że mogę wreszcie usłyszeć: „odpuszczam twoje grzechy”. Czujesz się wolny, możesz zaczynać od nowa. Św. Augustyn pisze:
„Ten, kto wyznaje swoje grzechy, już działa razem z Bogiem. Bóg osądza twoje grzechy, jeśli ty także je osądzasz, jednoczysz się z Bogiem. Człowiek i grzesznik to w pewnym sensie dwie rzeczywistości; gdy jest mowa o człowieku, uczynił go Bóg; gdy jest mowa o grzeszniku, uczynił go człowiek. Zniszcz to, co ty uczyniłeś, aby Bóg zbawił to, co On uczynił… Gdy zaczynasz się brzydzić tym, co uczyniłeś, wówczas zaczynają się twoje dobre czyny, ponieważ osądzasz swoje złe czyny. Początkiem dobrych czynów jest wyznanie czynów złych. Czynisz prawdę i przychodzisz do Światła”.

Zadośćuczynienie - Zapomniany warunek


Zadośćuczynienie kojarzy się z odmówieniem kilku zdrowasiek zadanych przez spowiednika. Bywa często lekceważone przez spowiedników i penitentów. Może to właśnie powoduje, że tak szybko po spowiedzi wracamy do starych grzechów? Grzech zawsze wyrządza krzywdę. Rani Boga, bliźnich, samego grzesznika. Bóg dokonuje najważniejszej operacji. Swoim miłosierdziem leczy rany grzechu. Dla odzyskania duchowego zdrowia konieczna jest jeszcze „rekonwalescencja.” Człowiek powinien kontynuować dzieło naprawcze rozpoczęte przez Boga. To jest właśnie zadośćuczynienie. To działanie, które jest odpowiedzią człowieka na dar przebaczenia. Jest naprawieniem szkody wyrządzonej przez grzech. Jest pierwszym krokiem na drodze pokonywania skutków zła. Przypomnijmy podstawowe zasady dotyczące tego ostatniego warunku spowiedzi. Ostatni – nie oznacza przecież nieważny.
Zadośćuczynienie obejmuje dwa elementy: (1) propozycję kapłana i (2) własną inwencję penitenta.
Tzw. pokuta proponowana przez spowiednika nie zawsze jest trafiona. Jest to raczej pewna sugestia, która ma pomóc rozpocząć drogę pokuty. Nie należy jej traktować czysto mechanicznie, prawnie, bezrefleksyjnie. Człowiek powinien zadać sobie trud podjęcia takiego działania, które będzie najbardziej odpowiednim dla niego znakiem otwarcia się na łaskę. W tym akcie okazujemy Panu Bogu naszą wdzięczność za przebaczenie, naszą miłość za przelaną Jego Krew. Spowiedź nie może służyć tylko uspokojeniu sumienia. Należy uczynić wszystko, co możliwe, aby naprawić szkodę wyrządzoną bliźniemu. Naprawienie krzywdy jest nieraz niemożliwe. Zawsze jednak można podjąć jakieś działanie, które wyraża naszą szczerą wolę naprawienia krzywdy.
Formą zadośćuczynienia może być przede wszystkim modlitwa za osobę, która została lub poczuła sie przez nas skrzywdzona, propozycja zgody lub przyjęcie propozycji zgody, czyny miłosierdzia:np. pomoc komuś w potrzebie lub datek na dobry cel. W ocenie skali zadośćuczynienia kierujemy się zasadą sprawiedliwości, tzn. czyn pokutny winien odpowiadać skali wyrządzonego zła. Pragnąc Bożego przebaczenia i ty przebaczaj, to bardzo ważny warunek. Nie hoduj w sercu uraz, nie wypominaj, nie wyolbrzymiaj ‘swych ran’. Chrystus swoich Świętych Ran ci nie wypomina. Osoba, która zawiniła wobec ciebie, też ogromnie liczy na taki gest.Też pragnie doświadczyć, że druga osoba jej przebaczyła. Przebaczenie jest sprawdzianem postanowienia poprawy. Zadośćuczynienie jest wtedy sprawdzianem, na ile szczere było nasze postanowienie poprawy. To jest konkret. A życie, także duchowe, to konkrety. Zadośćuczynienie nie jest naszym samodzielnym wyczynem, jest raczej pierwszym owocem działania łaski przebaczenia. Jest więc w jakiejś mierze „nasze”, ale zawsze dokonane dzięki Jezusowi Chrystusowi. Sami z siebie nic nie możemy uczynić. Wszystko możemy w Tym, który nas umacnia (por. Flp 4,13). Jezus jest naszym zadośćuczynieniem Ojcu. Nieraz bardzo trudno jest naprawić krzywdy, zwłaszcza w przestrzeni ludzkiej miłości. Swoją bezradność trzeba wtedy ofiarować Jezusowi i z Niego czerpać nadzieję na uzdrowienie.

Oprac. na podstawie Katechizmu Kościoła Katolickiego, książek o. J. Augustyna SJ, oraz książki S. Czermińskiego i J. Kucharczak, „Tylko dla łajdaków. Rozmowy o grzechach”.