By W Duchu Świętym on poniedziałek, 31 styczeń 2022
Category: Różne

Jestem tym, kim jestem

Ludzie są na różnych etapach życia duchowego. Czasem, najzwyczajniej w świecie, nie chce się człowiekowi modlić i nie zawsze przyczyną musi być akurat lenistwo.  Konia z rzędem temu, kto nigdy tego nie przechodził. 😎 Jeśli więc teraz zmagasz się z taką posuchą, to może na dobranoc pomocne Ci będą słowa pewnego człowieka znużonego modlitwą:
Panie, właściwie powiedziałem, że nie chcę się modlić dziś wieczór.
Za bardzo się boję: wolę nie ryzykować, że usłyszę Twój głos.
Trzeba by się raz jeszcze postarać, ciągle się starać. A ja nie chcę dziś wieczór.
Nie dziś wieczór, naprawdę.
Ten długi szereg dni, kiedy nie dzieje się nic nowego i które mnie tak nużą... Te wszystkie dni, które mijają, a ja nie wiem, czy zrobiłem jakieś postępy, czy jestem choć trochę lepszy.
Jest ciemno, niedługo będzie nowy dzień. Kiedy się obudzę — jeśli uda mi się zasnąć — wiem, że będę taki sam. Ani lepszy, ani gorszy, stojący u progu takiego samego dnia, który trzeba przeżyć, takich samych okazji do czynienia dobra, których nie wykorzystam, jak zwykle.


A jednak ile to razy prosiłem Cię o doskonałość: „Bądźcie doskonali, jak doskonały jest wasz Ojciec niebieski...”
Nie udało mi się.
A teraz, z wiekiem, zastanawiam się, czy kiedykolwiek mi się uda. I czy warto tak się starać.
Zastanawiam się, Panie, czy szukałem tej doskonałości w wystarczająco czysty sposób. Ach! Chciałem się nią przyozdobić, upiększyć... Być dla innych — i dla siebie samego — jakby świętym...
Muszę z tego zrezygnować. I przyjąć w końcu i po prostu, że jestem tym, kim jestem.
Tak naprawdę, Panie, może to właśnie nazywasz „stawać się jak dzieci”. Zgodzić się na siebie z taką prostotą serca, jak Ty zgodziłeś się na nas, wszystkich, takich, jacy jesteśmy.
Zaakceptować to, że jesteśmy po prostu z tych, dla których przyszedłeś: grzesznikami, dla których Twoja Ewangelia jest tak dobra.
Jeszcze lepsza niż się to mówi.
Muszę Ci wyznać, że dawniej niepokoiło mnie trochę Twoje wyraźne upodobanie do grzeszników. To, że otwarcie wolałeś wszystko, co upada, wszystko, co „nie jest wiele warte”.
O mało co, Panie, zacząłbym bronić faryzeuszy. Znalazłbym nawet argumenty.
Teraz jest inaczej.
To właśnie tych innych rozumiem, tych wszystkich, o których mówi Ewangelia. Biednych zwykłych ludzi, którzy wiedzą, że nie są niczym specjalnym. Niewątpliwie zaczynam rozumieć... że ja też jestem jednym z nich.
I że to dla nas przyszedłeś.
Ale dziś wieczór nie żądaj ode mnie zbyt wiele, Panie.