"Co zrobić, by Różaniec "odkurzyć" i "odmilitaryzować"? Jak nie tylko łkać za naszymi modlącymi się na różańcu babciami, ale sprawić, by nie wstydziły się wziąć go do ręki wnuki?
Jak im wytłumaczyć, źe to bukłak z żywą wodą, który zawsze warto mieć przy sobie, by w wolnej chwili pociągnąć zeń łyk dobrej myśli, nadziei, wiary?
Jak przebić się przez ultrapobożne historyjki i wytłumaczyć, że wojen i zła nie będzie nie dlatego, że odmówi się w tej intencji 115 różańców, których dźwięk przebłaga jakoś Pana Boga? Wojen i zła nie będzie wtedy, gdy ten odmawiany ze szczerą i dobrą intencją Różaniec zmieni czyjeś życie. Bo to ludzie robią wojny, nie Pan Bóg."
Prosimy o wsparcie