MAŁY MODLITEWNIK
Nabożeństwo do Cierpiącego Jezusa na każdy dzień tygodnia a mianowicie na Wielki Tydzień (1855)
MODLITWA (którą można odmawiać przed i po każdem rozmyślaniu następującem.)
V. Najsłodszy Jezu! na modlitwie w Ogrojcu oliwnym, krwawym potem oblany, konający i śmiertelnym ogarniony smutkiem: zmiłuj się nad nami!
R. Zmiłuj się nad nami Panie, zmiłuj się nad nami.
V. Najsłodszy Jezu! zdradzony pocałowaniem Judasza i wydany nieprzyjaciołom Twoim, przez nich porwany, związany i od uczniów Twoich opuszczony: zmiłuj się nad nami!
R. Zmiłuj się nad nami etc.
V. Najsłodszy Jezu! przez sąd żydowski winnym śmierci uznany i oczy mając zawiązane, policzkowany, zeplwany, wyszydzony: zmiłuj się nad nami!
R. Zmiłuj się nad nami etc.
V. Najsłodszy Jezu! jako złoczyńca do Piłata wiedziony, wzgardzony od Heroda i za szalonego poczytany: zmiłuj się nad nami!
R. Zmiłuj się pad nami etc.
V. Najsłodszy Jezu! z szat obnażony, do słupa przywiązany i okrutnie biczowany: zmiłuj się nad nami.
R. Zmiłuj się nad nami etc.
V. Najsłodszy Jezu! cierniem koronowany, płaszczem szkarłatnym okryty, policzkowany, a królem żydowskim na urągowisko obwołany: zmiłuj się nad nami.
R. Zmiłuj się nad nami etc.
V. Najsłodszy Jezu! przez Żydów odrzucony, niżej Barrabasza poczytany, niesprawiedliwie przez Piłata na śmierć krzyżową skazany: zmiłuj się nad nami.
R. Zmiłuj się nad nami etc.
V. Najsłodszy Jezu! krzyżem obciążony, i jak niewinny baranek na śmierć prowadzony: zmiłuj się nad nami.
R. Zmiłuj się nad nami etc.
V. Najsłodszy Jezu! między dwoma łotrami do krzyża przybity, wyśmiany i bluźniony: przez trzy godziny w najsroższych mękach konający: zmiłuj się nad nami.
R. Zmiłuj się nad nami etc.
V. Najsłodszy Jezu! umierający na krzyżu, włócznią wobec Najświętszej Matki Twojej przeszyty, z boku Twojego krew szafujący i wodę: zmiłuj się nad nami.
R. Zmiłuj się nad nami etc.
V. Najsłodszy Jezu! zdjęty z krzyża i na rękach zbolałej Matki Twojej złożony: zmiłuj się nad nami.
R. Zmiłuj się nad nami etc.
V. Najsłodszy Jezu! wszystek poraniony i z zachowanemi pięciu ran bliznami do grobu złożony: zmiłuj się nad nami.
R. Zmiłuj się nad nami etc.
V. Prawdziwie choroby nasze On nosił.
R. I boleści nasze wziął na Siebie.
Módlmy się.
O Boże, któryś chciał dla odkupienia świata narodzić się, być obrzezanym, od Żydów potępionym, Judasza zdradzieckim pocałowaniem wydanym, skrępowanym, wiedzionym na ofiarę jako niewinny baranek, sromotnie do Annasza, Kaifasza, Piłata i Heroda oprowadzanym, przez fałszywych świadków oskarżonym, rózgami sieczonym, policzkowanym, uplwanym, wyśmianym, cierniem ukoronowanym, trzciną uderzonym, z szat obnażonym, trzema gwoźdźmi do krzyża przybitym i podwyższonym, ze złoczyńcami poczytanym, pojonym żółcią i octem i włócznią przeszytym. O Panie! przez te święte boleści które ja niegodny czczę i uwielbiam — przez najświętszy krzyż; i śmierć Twoje, wybaw mnie od piekła, a racz mnie w miłosierdziu Twojem doprowadzić tam, gdzieś dobrego łotra z Tobą ukrzyżowanego domieścił — który żyjesz i królujesz i Ojcem i Duchem Świętym, po wszystkie wieki wieków Amen.
Tak się spodziewam, daj niech się tak stanie.
NA PONIEDZIAŁEK.
Pot krwawy i konanie Jezusa w Ogrojcu.
1. Najmilszy nasz Odkupiciel widząc zbliżającą się godzinę śmierci, udał się do ogrodu Gethsemańskiego, gdzie z własnej woli rozpoczął gorzką mękę swoją, dopuszczając aby i bojaźń, niesmak i smutek strapiły Boską duszę Jego. (Coepit pavere, taedere, contristari et maestus esse. Marc. XIV.33.) Nastąpiła więc wielka trwoga, lękanie się śmierci i mąk które ją poprzedzić miały. Bicze, ciernie, gwoździe i krzyż, żywo mu się w myśli przedstawiając, tęsknotą Go zdjęły, a obok nich wyobrażenie okropnej, którą miał ponieść śmierci, bezwszelkiej pociechy i ratunku od Boga i
ludzi. Uciśniony widokiem najokropniejszym tylu boleści i zniewag, prosił przedwiecznego Ojca aby Go od nich uwolnił. „Ojcze mój, wyrzekł, jeżeli być może oddal ten kielich odemnie." (Pater mi, si possibile est, transeat a me calix iste, Math. XXVI.39.) Jak to? niejestże to ten sam Jezus który tyle pragnął cierpieć za nas i który powiedział: Mam być chrztem ochrzczony, o jakom jest ściśnion aż się wykona. Baptismo habeo baptisari et quomodo coarctor usque dum perficiatur. Luc. XII.50.) Jakżeż więc teraz mąk i śmierci się lęka? Ach! zaprawdę chceć On jeszcze umrzeć za nas! ale abyśmy nie sądzili, że mocą Bóstwa swego umarł bez cierpienia, modli się do Ojca swego, aby nam okazać, że nie tylko z miłości dla nas umiera, ale że umiera w najsroższych mękach, których myśl sama trwogą Go przejmuje.
2. Do téj męki Pana naszego przystąpił jeszcze smutek tak wielki, że jak sam powiada: już prawie od smutku umierał: "Smutna jest dusza moja aż do
śmierci." (Tristis est anima mea usque ad mortem. Math. XXVI. 38.) Ale Boże mój, niemógłżebyś, gdybyś chciał, ujść śmierci którą Ci ludzie gotają? dla czego się więc smucisz? Ach! nie męki które ponieść miałeś, ale grzechy moje, nękały serce Twoje mój Jezu! — Przyszedł na świat, aby zgładzić grzechy świata; ale widząc, że pomimo bolesnej męki Jego ludzie grzeszyć okropnie nieprzestaną, taką był żałością zdjęty, że poczuł w sobie konanie śmiertelne i krwawy pot wystąpił na Nim tak obfity, że aż ziemię zrosił — "i stał się pot Jego jako krople krwi spływającej na ziemię". (Et factus est sudor ejus sicut guttae sanguinis decurrentis in terram. Luc. XXII.) — Tak jest, przyczyną cierpień Jezusa był widok wszystkich grzechów, których ludzie dopuszczać się mieli po Jego męce i śmierci; — wszystkie nienawiści, nieczystości, kradzieże, bluźnierstwa i świętokradztwa, w całéj mu się niegodziwości swojej przedstawiły i serce mu rozdzierały. Także to więc, rzekł pewnie, o ludzie! zawdzięczacie mi miłość moją? Ach! gdybym wdzięczność waszą widział, jakże chętnie szedłbym na śmierć? Ale po tylu mękach, widzieć tyle grzechów, po takiej miłości, czarną niewdzięczność! to jest przyczyną krwawego potu mojego.
MODLITWA.
Najmilszy Jezu, moje to grzechy przejmowały smutkiem serce Twoje. Gdybym mniej był grzeszył, mniejbyś był cierpiał; tem większe były boleści Twoje, im z większem upodobaniem obrażałem Ciebie. A teraz, jakież nie umieram z żalu na wspomnienie że za miłość Twoją ku mnie przymnażałem Ci boleści i smutku! Zasmuciłem wiec to serce, które mnie tak bardzo ukochało? Względem ludzi, rad okazuję się wdzięcznym; Twoją tylko miłość niewdzięcznością odpłacam. Mój Jezu przebacz! Żal mi, żal z całego serca!
3. Jezus obciążony grzechami naszemi padł na oblicze swoje (Procidit in faciem suam. Math XXVI. 39.) jakoby nie śmiał oczów podnieść w Niebo, a będąc w ciężkości dłużej się modlił. (Et factus in agonia prolixius orabat. Luc. XXII. 43.) Wtedy to Panie prosiłeś Ojca Przedwiecznego, aby mi przebaczył, i ofiarowałeś mu śmierć Twoją na zadosyćuczynienie za grzechy moje.
MODLITWA.
O duszo moja, jakoż się opierasz tak wielkiej miłości? Jak możesz, wierząc, kochać co innego jak Jezusa? Rzuć się do nóg Boga Twego i mów: Ukochany mój Odkupicielu, jakże mogłeś miłować tego, co Cię tak ciężko i często obrażał? I przewidując niewdzięczność moją, jak chciałeś za mnie umierać? Ach! daj mi być uczestnikiem boleści Twojej w Ogrójcu. Brzydzę się teraz wszystkiemi grzechami memi. O miłości Jezusa, moją jesteś miłością. Panie kocham Cię, i z miłości ku Tobie ofiaruję się na wszelkie cierpienia i śmierć nawet samą. Ach! przez zasługi konania Twego w Ogrójcu daj mi świętą wytrwałość! O Maryo nadziejo moja proś Jezusa za mną.
WTOREK.
Jezus uwięziony; przez Żydów wleczony.
1. Judasz przybywszy do Ogrójca wydaje pocałowaniem Mistrza swego. "Rota i rotmistrz i służebnicy żydowscy pojmali Jezusa i związali Go. (Comprechenderunt Jesum et ligaverunt enm. Joan. XVIII.12.) Bóg skrępowany! dlaczego? i przez kogo? przez własne swoje stworzenie. Aniołowie Niebiescy, jakoż to cierpicie? A ty mój Jezus, dlaczego się krępować dajesz? O królu królów, wola ze łzami Ś. Bernard, co Tobie wspólnego z wieżami? (O Rex regum, quid tibi et vinculis) dla czegóż to, co tylko niewolnikom przystało, widzę na Tobie Panu Najwyższym, na Świętym Świętych? Ale gdy ludzie zuchwali, śmią pętać członki Twoje; czemu wszechmocnością pęt tych nie potargasz, aby uniknąć mąk jakie Ci te okrutniki gotują? Ach nie! nie więzy Cię to wstrzymują, ale Miłość Twoja ku nam — ta Cię krępuje i na śmierć prowadzi. Patrz człowiecze, mówi Ś. Bonawentura, jak łotry one obchodzą się z Jezusem. Ten Go porywa, tamten popycha, ów krępuje, inny uderza: patrz jak Jezus, podobny do łagodnego baranka, bez oporu daje się na ofiarę prowadzić. A wy uczniowie Jego gdzie jesteście? czemu nie spieszycie wyrwać Go z rąk oprawców? czemu nie idziecie za nim, aby przed Sędziami, Jego niewinności bronić? Ale o Boże "uczniowie sami widząc Go porwanego i związanego opuściwszy go, wszyscy uciekli." (Tunc discipuli ejus relinquentes eum, omnes fugerunt. Marc. XIV.50.)
MODLITWA.
O Jezu! kto stanie w obronie Twojej, jeżeli Cię najmilsi przyjaciele Twoi opuszczają. Ach niestety! ta zniewaga z męką się Twoją nie kończy. Ileż to dusz poświęciwszy mej służbie Twojej i odebrawszy od Ciebie łask tyle, odstępują Cię dla żądzy nędznego zysku, dla względów ludzkich, lub niegodziwej rozkoszy! Biada mi, żem był także z liczby tych niewdzięczników! Mój Jezu przebacz mi, już Cię nie odstąpię. Kocham Cię i wolę raczej umrzeć niż łaskę Twoją utracić.
2. Gdy Jezusa przywiedziono do Kaifasza, pyta Go Kaifasz o uczniach i nauce jego. Jezus odpowiedział mu: "że nie tajemnie ale publicznie uczył, i że ci nawet co go otaczali doskonale czego nauczał wiedzieli (Ego palam locutus sum mundo... Ecce bi sciunt quae dixerim ego. Joan. XVIII. 20). Na tę odpowiedź, jeden ze sług Arcykapłana jakoby karcąc tę jego odpowiedź sromotny daje mu policzek, mówiąc: Tak odpowiadasz Najwyższemu kapłanowi? (Sie respondes pontifici? Joan. XVIII. 22). O Cierpliwości Boga mojego! tak łagodna odpowiedź zasługiwałaż na tak wielką obelgę wobec mnogiego ludu, wobec samego Arcykapłana, który zamiast skarcić zuchwałego sługę, milczeniem mu potakuje! Ach Jezu mój, wszystko to cierpiałeś za grzechy moje, któremi Cię znieważałem. Dzięki Ci o miłości moja. — Ojcze przedwieczny, przebacz mi dla zasług Jezusa. Mój Odkupicielu kocham Cię nadewszystko. — Potem niecny Arcykapłan pyta Go, czyli prawdziwie jest Synem Bożym. Jezus, dla czci imienia Ojca swego odpowiada mu: tak jest. Wtedy Kaifasz rozdarł szaty swoje mówiąc: "zbluźnił, a oni odpowiadając, rzekli: winien jest śmierci" (At illi respondentes dixerunt: reus est mortis. Math. XXVI. 66).
MODLITWA.
Tak jest Zbawicielu mój, winien śmierci jesteś, boś się za mnie śmierci wiecznej winnego zadosyć uczynić zobowiązał. Ale że przez śmierć swoją, życie mi dałeś, słusznie abym Ci je całe poświęcił. Kocham Cię i niczego nie pragnę tylko kochać Ciebie. A że dla miłości ku mnie, chciałeś królu królów, być wzgardzonym od ludzi, ja chcę dla Twej miłości znosić od nich wszelkie upokorzenia. Ach! przez zasługi Twoje daj mi moc i laskę abym je zbawiennie znosił.
3. Skoro zbór kapłanów uznał Jezusa winnym śmierci, nikczemne pospólstwo przez całą noc najgorzej się z nim obchodziło, policzkując Go, nogami kopiąc, plwając nań jak na człowieka już od czci odsądzonego. "Tedy plwali na oblicze jego i bili go" (Tunc exspuerunt in faciem ejus, et eolaphis eum ceciderunt. Math. XXXVI. 57). Szydzili z niego mówiąc: "prorokuj Chrystusie kto jest który Cię uderzył (Propheta nobis Christe, quis est qui te percussit. Ibid. 68). Ach Jezu mój miły, te nędzniki policzkują Cię, na twarz Ci plwają, a Ty milczysz — i jak baranek nienarzekając cierpisz dla naszej miłości, "jako baranek przed strzygącym go zamilknie" (Quasi agnus coram tondente se obmutuit. Isaj. LIII. 7). Ale oni Cię nie znają, ale ja Cię uznaję za Boga i Pana mego i wierzę, że jedynie tylko dla miłości ku nam cierpiałeś — dziękuję Ci mój Jezu i kocham Cię z całego serca. — Gdy się dzień zrobił zaprowadzili Jezusa do Piłata aby tam był na śmierć skazany. Ale Piłat uznał go niewinnym, i aby się od natręctwa Żydów nieustannie o śmierć jego wołających uwolnił, odesłał go do Heroda. Ten przez ciekawość, pragnąc cudu jakiego być świadkiem, rozmaite Mu zadawał pytania. Ale Jezus sądząc nikczemnika tego nie godnym odpowiedzi, milczał; przetoż Herod w niepohamowanej dumie swojej, wydał go na wszelkiego rodzaju obelgi i wzgardy, i kazał go jakoby szalonego w biała szatę oblec.
MODLITWA.
O Mądrości Przedwieczna, Jezu mój! tej jeszcze zniewagi trzeba było, aby za szaleńca Cię miano! O Boże ja także w przeszłości mojej pogardzałem Tobą, jak Herod! ach mów do mnie Panie! nie karz mnie tak jak jego, milczeniem Twojem. Herod nie poznał Cię kim byłeś; ale ja wyznaje źeś Bogiem moim jest. Herod nie żałował, że Cię znieważył, ja z całego serca żałuje. Herod nie kochał Cię, ja Cię miłuję nadewszystko. Ach nie odmawiaj mi głosu natchnień Twoich! Powiedz czego po mnie chcesz. Wspomóż mnie łaską Twoja. Wszystko chcę uczynić. Maryo nadziejo moja proś za mną Jezusa.
ŚRODA.
Biczowanie Jezusa Chrystusa.
1. Piłat widząc, że Żydzi zażarci, śmierci Jezusa żądają, skazuje Go na biczowanie. "Wtenczas Piłat wziął Jezusa i ubiczował (Tunc ergo apprehendit Pilatus Jesum et flagellavit. Joan. XIX. 1) Ten niesprawiedliwy Sędzia chciał tym sposobem zaspokoić nieprzyjaciół Jego, ale skutkiem wyroku tego, był nadmiar boleści dla Jezusa: bo Żydzi spostrzegłszy że Piłat uwolnić go miał po tej męce, jako im był powiedział: "ukarze go i wypuszczę" (Corripiam ergo illuin et dimittam. Luc. XXIII. 22), co złość siepaczy podwoiło, biczowali go tak silnie jakoby chcieli aby pod razami ich skonał. Wejdź duszo moja do pretoryura Piłata, które w dniu onym uczyniono straszną widownią wzgardy i zniewag Odkupiciela; patrz jak tam przywiedziony Jezus, według objawień Ś. Brygidy, sam szaty z siebie zwleka, jako całuje słup biczowania swego, aby stąd ludzie poznali, z jaką radością podejmuje za nich najsroższe męki, i jaką ich miłością ukochał. Patrz jak ten niewinny baranek, z głową pokornie schyloną, zawstydzony i uniżony, oczekuje tej strasznej katuszy. Ale otoż oprawcy z wściekłością rzucili się na Niego. Patrz na tych rozjuszonych katów, jak go po wszystkiem ciele biją zapamiętali, nieoszczędzajac nawet świętej głowy Jego i boskiego oblicza! Niestety! płynie krew zewsząd strumieniem, narzędzia męczarni, ręce siepaczów, słup i ziemię krwawi! O Boże już okrutni kaci członki wszystkie do jednego zranili, jeszcze rany do ran dokładają i wszystko najświętsze ciało szarpią (Et super dolorem vulnerum meorum addiderunt. Psalm LXXVIII. 24).
MODLITWA.
O duszo moja, jakżeż mogłaś Boga dla Ciebie biczowanego obrażać! O Jezu mój, jakże dla niewdzięcznika tyleś chciał wycierpieć! O rany Jezusowe wyście nadzieją moją! O Jezu mój, tyś jedyną miłością mej duszy.
2. Biczowanie męczarnią było niezmierną dla Jezusa, bo katów, którzy się kolejno zmieniali, było podług objawień Ś. Maryi Magdaleny de Pazzis, około sześćdziesięciu. Wybrano do tej katuszy najokrutniejsze narzędzia, tak iż każde uderzenie, ranę otwierało. Liczba razów wynosiła kilka tysięcy. Słowem, męczarnia tak była straszna i widoczna, że Piłat rozumiejąc że wzbudzi litość w samychże nieprzyjaciołach, gdy im pokaże w tym stanie Jezusa, wywiódł go na ganek mówiąc: Oto człowiek (Ecce Homo Joan, XIX. 5). Prorok Izajasz przepowiedział był stan opłakany Zbawiciela Pana po ubiczowaniu, gdy mówił że ciało Jego Śtę poszarpane będzie jakoby trędowatego, całe ranami okryte (Et nos putavimus eum quasi leprosum. Isaj. LIII. 4-5).
MODLITWA.
Dzięki Ci czynię Jezu mój za miłości tyle. Och! jak mi żal, iżem się łączył do biczowników Twoich. Złorzeczę niegodziwym roskoszom, które Cię tyle boleści kosztowały. Przywódź mi często na pamięć o Panie!miłość Twoję dla mnie, abym Cię kochał i więcej Cię już nigdy nie obrażał. Ach! na jakież piekielne niezasłużyłbym męki gdybym poznawszy miłość Twoją, i tylekroć odpuszczenie grzechów moich otrzymawszy, znów śmiał Cię obrażać i lecieć na wieczną zgubę. Twoja miłość, Twoje miłosierdzie, byłyby dla mnie w piekle, drugiém i najsroższém piekłem! Nie, kochanie moje! niedopuszczaj tego. Miłuje Cię najwyższe dobro moje, miłuję Cię z całego serca i miłować Cię coraz więcej pragnę. — Jezus chciał więc ponieść tę straszna męczarnię na ciele swem niewinnem aby grzechy nasze zmazać. "Zraniony jest za nieprawości nasze" (Ipse autem vulneratus est propter iniquitates nostras. Is. LIII. 5), a zwłaszcza za grzechy nieczyste. O Panie! my obraziliśmy Boga, a Tyś chciał karę za nasze występki ponieść! Niechże ta nieskończona miłość Twoja, będzie błogosławiona na wieki! Cożby się ze mną było stało, Jezu mój! gdybyś nie był za mnie cierpiał? Och gdybym Cię nigdy byl nie obrażał! a lubom dotąd w grzechach moich, Twoją miłością gardził, niczego teraz już nie pragnę jak kochać Cię i być od Ciebie kochanym. Powiedziałeś Panie, że miłujących Cię miłujesz: Kocham Cię nad wszystko, kocham Cię z całej duszy: uczyń mnie sam, godnym miłości Twojej. — Ufam, żeś mi odpuścił! że teraz z miłosierdzia Twego, jestem w łasce u Ciebie. O Najdroższy mój Odkupicielu! zjednocz mnie z Tobą ściśle nierozerwanym węzłem! nie daj abym się kiedykolwiek oddalił od Ciebie. Tobie się cały oddaję — karz mnie jako chcesz — ale nie dopuszczaj, abym żyć miał bez miłości Twojej. Byłem Cię kochał, Boże mój, byłem Cię kochał, czyń zemną coć się podoba. — Maryo nadziejo moja, proś za mną Jezusa!
CZWARTEK.
Cierniem koronowanie — i Ecce Homo.
1. Nie przestając na barbarzyńskiém ubiczowaniu Najświętszego Ciała Chrystusa Pana, poczęły jeszcze nędzne okrutniki, za poduszczeniem szatańskiem i Żydów, szydzić i naigrawać się z Niego. Za króla go przebrali, zarzucili mu na ramiona stary łachman purpurowy, niby płaszcz królewski, za berło dali mu w rękę trzcinę, a na głowę, za koronę, wieniec cierniowy. Aby mu zaś ta korona, nie tylko na urągowisko była, ale i na mękę — "uderzali go trzciną po głowie, aby się w kość ciernia wbijały!" (Aceeperunt arundinem, et pereutiebant caput ejus. Math. XXVII.30). Tak, iż według Ś. Piotra Damiana, ciernie dosięgały do mózgu, a krew tak obficie z ran płynęła, że nią włosy Zbawicielowe, oczy i twarz cała zbroczone były — jak to sam Chrystus Pan, świętej Brygicie objawił. To więc cierniem ukoronowanie najboleśniejszem było i najdłuższem Jego męki cierpieniem, bo trwało aż do śmierci, i gwałtownie się za każdém w głowę lub w cierń uderzeniem, powiększało.
MODLITWA.
Niewdzięczne ciernie! taką zadajecie mękę Stwórcy waszemu! Lecz co mówię? nie ciernie to, ale ty duszo moja, zraniłaś głowę Pana Twego niegodziwemi myślami! Drogi mój Jezu! Królem jesteś Nieba, a dopuszczasz aby Cię królem wzgardy i boleści czyniono! Do tegoż Cię miłość dla owieczek Twoich przywodzi! O Boże mój, kocham Cię! ale niestety! dopokąd żyję, mogę Cię jeszcze odstąpić — mogę Cię niekochać, jak to dawniej bywało. Jezu mój! jeżeli w Twojej wszechwiedzy przeglądasz, iżbym Cię znowu miał obrażać, i do dawnych grzechów powrócić, daj mi teraz umrzeć! teraz, gdy ufam, że w łasce jestem u Ciebie. Zachowaj mnie Panie, abym Cię kiedy jeszcze utracić miał! Zasłużyłbym wprawdzie za grzechy moje na tę najstraszniejszą karę, ale mógłżebym na nowo zapomnieć o Tobie! Nie — Jezu mój! nie chcę Cię już więcej nigdy utracić!
2. Zgraja oprawców, niedosyć jeszcze mając i na okrutném ukoronowaniu Jezusa Pana, podwoiła ku szatańskiéj zabawie swojej, obelgi i urągania, "kłaniając się przed nim, naigrawali go mówiąc: bądź pozdrowion Królu Żydowski. A plując nań, dawali mu policzki" (Et genuflexi ante eum, illudebant ei dicentes: Ave Rex Judaeoram. Et exspuentes in eum, dabant ei alapes. Math. XXVII.29, Joan. XIX.3 ), i lżyli go zuchwale pogardliwymi słowy i szyderstwy. — O najsłodszy mój Panie! do jakiegoś Cię stanu miłość Twa przywiodła! O Boże! gdyby kto przechodząc mimo, spostrzegł był człowieka tak zeszpeconego, w łachmanie czerwonym, z takiem berłem w ręku, i z taka na głowie koroną, wyśmiewanego i potrącanego od nikczemnej tłuszczy — za kogoby go poczytał, jeżeli nie za człowieka od czci odsądzonego, i za największego zbrodniarza? — Oto Syn Boży — stał się urągowiskiem Jerozolimy.
MODLITWA.
Ach! Jezu mój, gdy spojrzę na Ciało Twoje, krew tylko widzę i rany, gdy wnijdę do serca Twego, ucisk w niem tylko i gorycz znajduję — boleść i śmiertelne konanie. Ach Boże mój! któżby się mógł tak bardzo poniżyć i tyle dla nędznego człowieka wycierpieć, jedno Ty Panie, nieogarniona dobroci! Iż Bogiem jesteś, po Bożemu kochasz. Te rany Twoje, znakami są miłości Twojej ku nam. Oh! gdyby wszyscy ludzie rozmyślali jakim Cię o Jezu, na widowisko boleści i hańby całej Jerozolimie stawiono, mogłyżby wtedy serca oprzeć się gorącej ku Tobie miłości! Panie kocham Cię i Tobie się cały oddaję. Ofiaruje Ci krew i życie moje. Gotów jestem cierpieć i umrzeć dla przypodobania się Tobie. Czegóż mógłbym odmówić Tobie, któryś krew i życie wydał za mnie? Przyjmij ofiarę nędznego grzesznika, który Cię teraz z całego serca miłuje.
3. Jezusa znów odprowadzono do Piłata, który z wysokiego ganku okazał go ludowi, wołając: Oto człowiek! (Ecce homo. Joan XIX.5) jakby mówił: Oto człowiek któregoście przed sąd mój stawili, oskarżając Go iż sobie prawo do królestwa rości: teraz nie macie już powodu obawiania się Go — patrzcie na dzieło wasze — zaledwie mu tchnienie życia zostało — dajcie mu już umrzeć spokojnie. Nie przymuszajcie mnie, abym niewinnego potępił. — Ale Żydzi, na zgubę Jego zawzięci, już byli w szaleństwie swojém wołali: "Krew Jego na nas i na syny nasze" (Sangnis ejus super nos Math. XXVII.25) teraz jeszcze wrzeszcząc wołają: Ukrzyżuj Go — Ukrzyżuj Go — strać — strać — ukrzyżuj Go. (Crucifige, crucifige eum.... tolle, tolle; crucifige eum. Joan. XIX.6,15.) Kiedy Piłat, z ganku Jezusa ludowi pokazał, Ojciec przedwieczny z wysokości Niebios wskazywał nam Syna Swego, podobnież mówiąc do nas: Oto człowiek — któregom wam obiecał za Odkupiciela, i któregoście tak długo czekali. To syn mój jedyny w którym sobie upodobałem, a który dla waszej miłości stał się człowiekiem boleści i wzgardy nad wszystkich cierpiących i wzgardzonych. Ach! wpatruj się w Niego i twoje oddaj mu serce!
MODLITWA.
O Boże mój! patrzę na Syna Twego, i kocham Go. Ale spojrzyj i Ty na Niego Panie i przez zasługi, boleści Jego i uniżenia, odpuść mi grzechy moje! niech krew Jego na nas padnie! Niech krew Boga-człowieka, Syna Twojego spłynie na dusze nasze i zjedna nam miłosierdzie Twoje. Żałuję żem Cię dobroci nieskończona obraził i z całego Cię serca miłuję. Ale znasz słabość moje, wspomóż mnie Panie i zmiłuj się nade mną. Maryo! nadziejo moja, przyczyń się za mną do Jezusa.
w. Alfons Maria Liguori, Nabożeństwo do Cierpiącego Jezusa na każdy dzień tygodnia a mianowicie na Wielki Tydzień, Poznań 1855.