MAŁY MODLITEWNIK
Modlitwa pod krzyżem do Pana Jezusa
(w czasie odprawiania Drogi Krzyżowej) (1904r.)
Otóż na koniec, mój najukochańszy Zbawicielu, doszedłeś do tego, czegoś tak gorąco pragnął przez całe życie... Oto już jesteś na krzyżu, ściśle z nim złączony i dzielący jego niesławę i zniewagi. Uczyniłeś mu już zaszczyt, niosąc go na Sobie, chciałeś go jeszcze poświęcić obfitym wylaniem Krwi Twojej. Otoś podniesiony między niebem i ziemią, wystawiony przed oczy Twego zabójczego narodu, dany na widok całemu światu; pieczętujący Krwią swoją pojednanie między Bogiem i ludźmi. O Jezu, najwyższy Kapłanie Nowego Zakonu, błagalna Ofiaro za grzechy nasze!... Ty łączysz w sobie sprawiedliwość i miłosierdzie.. Twoi nieprzyjaciele tryumfują z Twojej śmierci przez krzyki i urągowiska., a Ty miłością, modląc się do ojca swego Ojcze, odpuść im bo nie wiedzą co czynią.”
Na ten widok umysł się mój zdumiewa, serce napełnia się goryczą, wszystkie władze duszy truchleją.... Patrząc na Ciebie nie mogę ani uwag czynić, ani słów wymawiać... bo łzy gorzkie płyną mi z oczu, a z piersi... dobywa się jęk głuchy i bolesny... 0 Jezu, to miłość ludzi i gorliwość o ich zbawienie do tej ofiary Cię przywiodły.. Ona Cię zniewoliła, żeś zstąpił z nieba, pędził życie
w największej nędzy, a w końcu umarłeś na krzyżu... Ach, jakże dusza moja musi być drogą w oczach Twoich, kiedyś ją raczył odkupić ceną tak wielką!. Ceną, nie samych tylko prac, wzdychania i łez Twoich, ale nawet ceną Krwi i życia Twojego. Ach, jakże grzech w oczach Twoich musi być szkaradnym i obrzydłym, kiedy w ten sposób zmywać go musiałeś... O Jezu mój! powiedz mi dlaczego Twoja głowa zwieszona i cierniem zraniona? Ach, to za moje plugawe i grzeszne myśli... to za moje niegodziwe zamiary!.. Dlaczego Twe oczy łzami zalane?., ach! to za moje niegodziwe spojrzenia na przedmioty niebezpieczne zdolne zarazić serce moje trucizną śmiertelną!.. Dlaczego Twój język goryczą pojony?., ach, to za moje próżne i rozpustne słowa., to za moje przekleństwa, bluźnierstwa i pijaństwa... Dlaczego Twe ręce i nogi tak okrutnie przebite?!, ach, to za moje krzywdy bliźnim uczynione... i za chodzenie do miejsc i towarzystw grzesznych!... Dlaczego Twoje piersi tak opuchłe i zsiniałe?. ach, to za to, że w piersiach moich wrą uczucia bezecne... Dlaczegóż Twe Serce święte przejęte boleścią i tak szeroko włócznią otworzone? ach! to dla ukarania tylu żądz światowych, tylu niegodziwych miłostek i nierządnych skłonności, których serce moje było smutnym źródłem i siedliskiem: Na koniec, dlaczego całe ciało Twoje tak poszarpane, skrwawione i ranami okryte? Oto jest skutek nieszczęśliwy., oto jest ukaranie straszne, tylu nierządów ciał naszych grzesznych, które się kiedyś w proch obrócą.
Tak jest, grzesznicy! staliśmy się przyczyną tych strasznych boleści Jezusa... wytoczyliśmy Krew Jego najświętszą... O Jezu, poznawszy nieprawość moją. przychodzę do Ciebie błagać miłosierdzia za sobą niegodnym i za wszystkimi grzesznikami. O Jezu, niech na nas płynie ta Krew Boska i niech nas poświęca; niech płynie na nasze umysły i niech je oświeca... niech rozpędza smutne ciemności; niech płynie na serca nasze, niech je zmiękcza, wzrusza łaska i na zawsze do Ciebie przywiązuje; niech płynie na ciała nasze i oczyści je z brudów, któremi się nieszczęśliwie oszpeciliśmy; niech płynie na sprawiedliwych i umacnia ich w dobrem; niech płynie na oziębłych i ożywia w nich gorącość ducha; niech płynie na zbłąkanych grzeszników i zwraca ich na drogę zbawienia; niech płynie na strapionych, niech ich wspiera i cieszy w dolegliwościach; lecz nade wszystko, niech spłynie na mnie tu klęczącego, niech mnie pocieszy w mojem strapieniu .. niech mnie oczyści, poświęci, wydrze na zawsze światu a odda Bogu.
O Jezu! rzucam się w tej chwili pod krzyżem do nóg Twoich świętych, abym został skropiony tą Krwią najdroższą, która tak obficie z żył Twoich się toczy... Wszakże Ty powiedziałeś, że kiedy zostaniesz podniesiony wszystko do Siebie pociągniesz; spełnij więc tę Twoją Boską obietnicę... pociągnij mnie do Siebie... oderwij od świata, a przybij z Sobą do krzyża Twego.
O Jezu! uczyniłeś tyle cudów przez Twoje życie, uczyńże jeszcze jeden umierając... nawróć moje serce, skrusz je i poświęć. Nie proszę żebyś je uwolnił od cierpień i szczęściem świata obdarzył; ale proszę i usilnie proszę, abyś je uczynił świętem... aby coraz goręcej Cie pragnęło i kochało. O Jezu! Boże nieskończonego miłosierdzia! z wysokości Twego krzyża spojrzyj na mnie, w jak opłakanym stanie jestem .. umysł mój pełen ciemności, serce tysiącznym poddane namiętnościom., co chwila wystawiony jestem na rozmaite niebezpieczeństwa... ach, miej litość nade mną, mój drogi Zbawicielu!
Nie... ja Ciebie nie porzucę, nie oddalę się od Twego krzyża, nie przestanę całować nóg Twoich póki nie wysłuchasz modlitwy mojej i nie obdarzysz mnie łaską Twej świętej miłości O Jezu! jam Ciebie nie kochał, jak powinienem... czyż mogę żyć w tym stanie.. czy podobna, abyś Ty umierał dla pozyskania mojej miłości, a ja abym żył i umierał bez kochania Ciebie? o, nie daj tego Panie! Przypatruję się Tobie na krzyżu, mój Zbawicielu! i widzę, żeś ze wszystkiego ogołocony. Nie czekałeś, jak inni ludzie, aż Cię śmierć ogołoci; uprzedziłeś ją, porzucając Sam wszystko. Trzy rzeczy tylko zatrzymałeś i pozostawiłeś nam w dziedzictwie: Twój krzyż, Twoje Serce i Twoją łaskę. O Jezu! przyjmuję ja to drogie dziedzictwo i przenoszę je nad wszystkie skarby ziemskie. Nie chcę ja nic. tylko Ciebie samego, mój Jezu! Twój Krzyż będę nosił z miłością: w Twem sercu będę mieszkał, a z łaską Twoją będę zarabiał na zbawienie. Jakże ja będę mądrym, jeżeli Cię będę poznawał... jak bogatym, jeżeli Cię odziedziczę... jak świętym jeżeli Cię będę naśladował., jak szczęśliwym, jeżeli Cię będę kochał.. Ach Panie! jakże tu dobrze pod Twym krzyżem.. Tu taka cisza.. Taki spokój i wesele panuje. Pod krzyżem pragnę założyć sobie przybytek i mieszkać w nim przez resztę życia mojego; tu rozważając Twoje boleści, pragnę płakać i jęczeć za grzechy moje, abym, obmywszy się we Krwi Twojej i we łzach mnich mógł Cię oglądać na wieki w Niebie. Amen.