banner1

Reklama Top

Reklama Content Top

Czy potrzebuję dodatkowych wyrzeczeń, skoro i tak mi ciężko? Wielki Post dla wyczerpanych

zmecznieAsceza jest dobra i potrzebna. Ale co zrobić, kiedy nawet najdrobniejsze wyrzeczenia wydają się ponad nasze siły?

Nie jestem gwiazdą rocka

Pamiętam pewien dzień, kiedy nasz syn miał nieco ponad rok, a córki – trzy lata i sześć lat, i wszyscy byli chorzy. Tego ranka obudziłam się w ubraniu, na skraju tapczanu młodszej córki, zmarznięta, sztywna i obolała. Przez całą noc wędrowałam między pokojami dzieci, podsuwając każdemu termometry, kubki z piciem i lekarstwa.

Na którymś etapie padłam. Kiedy się ocknęłam, przez chwilę nie wiedziałam, gdzie jestem ani jak się nazywam. Kiedy dotarło do mnie, że wbrew pozorom nie jestem gwiazdą rocka, która za ostro zabalowała po koncercie, uświadomiłam sobie także – nie wiem czemu – że akurat zaczął się Wielki Post.


I że w tym roku, skoro dzieci ciągle chorują, a ja czuję się jak zombie, maksymalnym wyrzeczeniem, na jakie mnie stać, jest przetrwanie i niezwariowanie.

No właśnie – jak mają traktować wielkopostne wyrzeczenia osoby, które i bez tego mają dosyć? Nie tylko rodzice trojga gorączkującego drobiazgu, ale też ludzie, którzy zmagają się z poważniejszymi problemami, np. chorzy, niepełnosprawni, nadmiernie obciążeni trudami życia?

Małe wielkie rzeczy

Nie ma tu jednej, uniwersalnej odpowiedzi. Kwestię: jak/czy podejmować wyrzeczenia w trudnych sytuacjach, najlepiej rozstrzygać na modlitwie, ewentualnie w rozmowie ze spowiednikiem. Czasem po prostu się nie da. Ale czasem warto powalczyć.

Może uda się np. zrezygnować z jakiegoś jedzenia albo niekoniecznych zakupów, umartwić ciekawość, powściągnąć język, ograniczyć skargi, nie obejrzeć ciekawego filmu? Nawet małe rzeczy podejmowane z wielkiej miłości są cenne dla Boga.

W sytuacji takiej jak ta opisana na początku może najlepszym wyrzeczeniem (wymagającym ode mnie największego wysiłku, ale też najlepszym dla mnie i dla całej rodziny) byłoby poproszenie kogoś o pomoc w opiece nad dziećmi?

Nie jest miło

Wyrzeczenia wcale nie są przyjemne. Burczenie w brzuchu, niewygodna pozycja ciała czy nawet brak wymarzonej sukienki wcale nie są miłe. Początkowo ta niedogodność nadmiernie zajmuje nam myśli i wręcz wydaje się przeszkadzać w skupieniu na Bogu. Przecież myślę wtedy nie o tym, co ważne, tylko o tej głupiej czekoladce, której sobie odmówiłam! Ale właśnie ta walka z irytacją, zniecierpliwieniem, zmęczeniem jest ofiarą, którą składam Jezusowi. To mój prezent dla Niego

Mogę go ofiarować w jakiejś intencji, podobnie jak modlitwę. Poza tym podejmując małe albo większe trudy, mogę sobie przypominać o wielkiej ofierze, którą On złożył dla mnie, umierając na krzyżu. Jeśli Go kocham, to chcę przy Nim być nie tylko w chwilach radości i chwały, ale również w tych momentach, kiedy cierpiał.

Ćwiczenia

Asceza pochodzi z greckiego słowa „askesis”, które oznacza ćwiczenia, także ćwiczenia fizyczne. Chrześcijanie od początku uważali za ważne trenowanie woli i umiejętność rezygnowania z różnych rzeczy – także z tych dobrych.

W końcu żeby móc ofiarować siebie Bogu, trzeba siebie samego posiadać, czyli mieć pod kontrolą (albo lepiej powiedzieć: starać się kontrolować) swoje potrzeby, zachcianki i kaprysy.

Dobrowolne drobne wyrzeczenia hartują na wypadek większych trudności. Jeśli kiedyś przyjdzie np. ciężka choroba albo pokusa, to czy będę umiała przylgnąć do Boga, jeśli teraz nie nauczę się zachowywać spokoju i pogody w tych momentach, kiedy poszczę? Mówi się, że kto nie umie odmówić sobie rzeczy dozwolonej, nie potrafi sobie odmówić także niedozwolonej.

Podnieść ciśnienie

Znajomy ksiądz opowiadał, jak kiedyś jechał pociągiem przez tereny pustynne w Argentynie. Jadący pociąg wzbudziłby chmury pył piaskowego, który wdzierałby się wszystkimi szczelinami do wagonów. Dlatego przed wyjazdem obsługa pociągu nie tylko zamknęła okna, ale także podniosła ciśnienie powietrza, żeby kurz nie mógł się dostać do środka. Wyrzeczenia to takie „podnoszenie ciśnienia”, które chroni nas przed poważniejszymi pokusami.

I jeszcze jedno porównanie. Ks. Krzysztof Grzywocz w wywiadzie dla „Więzi” w 2001 r. pięknie porównywał wyrzeczenia do rzeźbienia figury w bryle marmuru.

„Wiele fragmentów marmuru musi odpaść. Czasem ludzie nie mogą pogodzić się z tą stratą – rzeczywiście bywa, że chodzi o piękny, duży kawałek marmuru, i wydaje się nam, że jest on zbyt cenny, żeby go tracić. Jednak człowiek, który nie potrafi zdobyć się na wyrzeczenie, nigdy też w pełni nie wyrzeknie siebie – nigdy nie będzie miał swojego kształtu, nie będzie sobą” – powiedział.

5 pokus, którymi diabeł atakuje nas w Wielkim Pośc...
W Wielkim Poście odstaw na bok niepokój i zadbaj o...

Reklama Content Bottom

Kalendarz bloga

Poczekaj chwilę, ponieważ właśnie szykujemy kalendarz dla Ciebie

Reklama Bootom 2