- Odsłony: 2155
ZAMACH 13 MAJ 1981
13 maja 1981 r. na Placu Świętego Piotra w Watykanie rozstrzygały się nie tylko losy Jana Pawła II. W miarę upływu czasu coraz wyraźniej widać, że z niezbadanych wyroków Opatrzności nastąpiło tam starcie sił Dobra z mocami Ciemności, które wpłynęło na dalsze losy świata. Jak zapowiadała Trzecia Tajemnica Fatimska, Papież musiał doświadczyć cierpienia i otrzeć się o śmierć, aby w jakimś wymiarze dopełnił się odkupieńczy Plan Boży.

Stanął w sektorze E, w drugim szeregu pielgrzymów, w miejscu, obok którego w odległości kilku metrów musiał przejeżdżać samochód z Papieżem. Wybrał je starannie. Dzień wcześniej przebywał na Placu św. Piotra, aby dokładnie przygotować się do swego zadania. Stanął tak, aby słońce nie świeciło mu w oczy, a przygodni turyści nie mogli mu zasłonić białej postaci w samochodzie. Czekał. W kieszeni marynarki miał pistolet Browning, kaliber 9 mm. To broń, jaką posługują się zawodowi mordercy. Wystrzelona z niej kula czyni straszliwe spustoszernie w organizmie, powodując rozległe obrażenia wewnętrzne, gwałtowne krwawienie i szybką śmierć celnie trafionej ofiary.


Podtrzymał go ks. Stanisław Dziwisz, który wspominał po latach: „Kula przeszyła ciało i upadła między Papieżem a mną. Słyszałem dwa strzały. Kule zraniły dwie inne osoby. Mnie oszczędziły, chociaż siła naboju była taka, że mogła przeszyć kilka osób. Zapytałem Ojca Świętego: - Gdzie? Odpowiedział: - W brzuch. - Boli? Odpowiedział: - Boli. l w tym momencie zaczął się osuwać. Stojąc za nim mogłem go podtrzymać. Tracił siły".
W tym czasie panika ogarnęła ludzi, którzy byli najbliżej zajścia. Ktoś wezwał ambulans, który szybko przyjechał w miejsce, gdzie leżały dwie ranne kobiety. Jedna z nich, Anne Odrę, Amerykanka polskiego pochodzenia, urodziła się w Wadowicach, tego samego dnia co Karol Wojtyła. Trafiona została kulą, która przeszyła na wylot ramię Papieża i ciężko ją zraniła. Drugą była Jamajka, Rosę Hali.

Agca był dobrym strzelcem. Mierzył w korpus Papieża. Jedna z kul trafiła w brzuch, kilka milimetrów od głównej tętnicy. Gdyby ją przebiła, nic nie zdołałoby uratować życia Jana Pawła II. Wykrwawiłby się, zanim zdołano by przenieść go do ambulansu. Kula zrobiła w organizmie Papieża straszliwe spustoszenie. Jak się później okazało, od zranienia do przyjazdu do szpitala, Ojciec Święty stracił ponad 3,5 litra krwi. O godz. 17.55 rozpoczęła się operacja, którą kierował prof. Francesco Crucitti.
Na wiadomość o zamachu, przedostał się do kliniki z drugiego krańca Rzymu. W tym czasie dyrektor Gemelli, znakomity chirurg prof, Giancarlo Castiglione, przebywał w Mediolanie. Natychmiast wrócił samolotem do Rzymu, przez telefon udzielając swym współpracownikom wskazówki, jak rozpocząć niebezpieczną operację. Po ponad 5 godzinach operacji - o 23.25 - prof. Castiglione wyszedł do dziennikarzy, aby ich poinformować, że lekarze zrobili wszystko, co było możliwe. Pozostawało czekać, nie mając pewności, że operacja się udała.
